reklama

Męczarnie Lecha Poznań, ale Kolejorz nadal w grze WIDEO

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: www.lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka

Męczarnie Lecha Poznań, ale Kolejorz nadal w grze  WIDEO - Zdjęcie główne

foto www.lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożna Mecz Lecha Poznań z ŁKS-em Łódź obfitował w zwroty akcji, momenty dramaturgii, gole i przede wszystkim… emocje. Niespodziewanie walczący o mistrzostwo Polski Kolejorz w starciu z przedostatnią drużyną tabeli napędził swoim kibicom stracha. Męczył się do końcowych minut, ale ostatecznie wygrał. Tym samym podopieczni trenera Mariusza Rumaka zwiększyli swoje szanse na objęcie pole position w wyścigu po mistrzostwo ligi.
reklama

Po ostatniej karygodnej porażce z Puszczą Niepołomice stawianie Lechitów w roli faworytów było sporym ryzykiem. Szczególnie, że gospodarze niedzielnego starcia ostatnio dokonali przełamania: po 200 dniach wydostali się z ostatniego miejsca w tabeli. Na domiar złego dla Lecha wygrali ostatnie starcie z Radomiakiem. Choć do bezpiecznej strefy brakowało im aż jedenastu punktów łodzianie mieli powody, by napsuć krwi Kolejorzowi. Do zakończenia sezonu pozostało, wszakże jeszcze dziewięć kolejek i matematycznie mogli jeszcze uniknąć najgorszego. Lech Poznań nie otrzyma już łatwiejszego rywala, na którym mógłby zdobyć trzy punkty. ŁKS to najgorsza defensywa w lidze z przytłaczającą statystyką 58
straconych goli w sezonie. Zdobyli też najmniej goli, zaledwie 26. Na papierze absolutnie nic nie wskazuje, by Kolejorz miał jakiekolwiek problemy przeciwko zespołowi trenera Matysiaka – debiutantowi na stanowisku pierwszego trenera w Ekstraklasie.

Fear the beard

Srogo się mylił ten, kto myślał, że ŁKS nie postawi Lechowi wymagających warunków gry. Przez pierwsze pół godziny obraz gry poznaniaków pozostawiał wiele do życzenia: po raz kolejny kibice niebiesko-białych oglądali dominację w posiadaniu piłki i bezradność w ataku. Podopieczni trenera Rumaka indywidualnie prezentowali się naturalnie lepiej od zawodników beniaminka Ekstraklasy, ale ich efektywność była bliska zeru. Dość powiedzieć, że przez pół godziny, ani razu nie zmusili bramkarza gospodarzy do interwencji, a także nie oddali nawet strzału na bramkę. Sytuacja zmieniła się w 36 minucie, gdy dośrodkowanie Elliasa Andersona strzałem głową idealnie wykończył Mikael Ishak. Była to pierwsza okazja strzelecka Kolejorza w tym meczu, która pozwoliła kapitanowi Lecha strzelić trzecią bramkę w trzecim meczu z rzędu od czasu powrotu po kontuzji. Nazwać Ishaka wybawicielem Lechitów, to jak nic nie powiedzieć.

Jak na strzelnicy

Łodzianie stanęli nad przepaścią na początku drugiej połowy. Nie dość, że Lech posiadał przewagę bramkową, co znacznie utrudniało powrót do rywalizacji, to przed gwizdkiem na przerwę gospodarze stracili swojego lidera – Daniego Ramireza. Hiszpan został zabrany karetką do szpitala po tym, gdy bez kontaktu z rywalem osunął się na ziemię. Choć były gracz Kolejorza szybko odzyskał przytomność, dla jego drużyny na boisku realizował się najgorszy możliwy scenariusz. Lech parł do przodu i już w 55 minucie Anderson zagwarantował sobie dublet asyst w tym meczu, obsługując decydującym podaniem Filipa Marchwińskiego, który podwyższył prowadzenie przyjezdnych. Humor poznaniakom popsuł jednak Kay Tejan, gdy wykorzystał rzut karny w 60 minucie, sprokurowany przez wprowadzonego raptem 5 minut wcześniej Jespera Kalstroma. Stan rzeczy drastycznie pogorszył się w 87 minucie, gdy po uderzeniu głową stan meczu wyrównał Jurić. Na całe szczęście dla Lecha z odsieczą swojej drużynie przyszedł Filip Marchwiński, który w 90 minucie strzelił swoją drugą bramkę w meczu, ustanawiając finalny wynik na 3:2.

Ustawiając nasz zespół w dzisiejszym meczu na dwie dziesiątki, to wiedzieliśmy, że moment straty piłki będzie dla nas bardzo kluczowy. W pierwszej połowie w większości realizowaliśmy swój plan, ale nie potrafiliśmy jeszcze skontrolować momentu straty piłki, więc ŁKS miał swoje szanse. Po przerwie to trochę poprawiliśmy, strzeliliśmy drugiego gola, więc wydawało się, że jest wszystko OK. W pewnym momencie straciliśmy jednak kontrolę nad meczem, rzut karny dla przeciwnika, czerwona kartka dla rywala i wydaje się, że znowu kontrolujemy przebieg gry, ale jest remis 2:2. Na szczęście mój zespół dobrze zareagował na te wydarzenia, ruszył do przodu, kreował sytuacje i wywozimy ostatecznie trzy cenne punkty

- powiedział Mariusz Rumak, trener Lecha Poznań.

Dyspozycja Lecha w meczu z ŁKSem to kwestia, co najmniej dyskusyjna, ale to co liczy się najbardziej po tym spotkaniu to fakt, że Lech traci cztery punkty do lidera. Poznaniacy strzelili trzy bramki w lidze pierwszy raz od 24 października i pokazali, że są w stanie odwrócić wynik spotkania w najtrudniejszym momencie.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama