reklama

Jędrzej Grobelny: wszystko przez tatę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Jędrzej Grobelny: wszystko przez tatę - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Piłka nożna Jędrzej Grobelny to pierwszy bramkarz Warty Poznań. Dopiero co podpisał nowy kontrakt z Zielonymi. Michałowi Bondyrze mówi o tym, dlaczego to zrobił. 23-latek wspomina też skąd fascynacja Arturem Borucem, jakich bramkarzy w tym sezonie ceni najwyżej, jak wspomina testy w Leicester, pobyt w Szczecinie i Legnicy, no i wyjątkowy mecz w młodzieżówce z Francją. Będzie też o tacie, tatuażach i rogalach.
reklama

Michał Bondyra: Warta nie zapewniła sobie utrzymania, a ty już przedłużyłeś z nią kontrakt – to oznaka Twojego zaufania do klubu czy wdzięczność za to, że w Warcie rozwijasz się i wszedłeś na wyższy poziom gry?
Jędrzej Grobelny, bramkarz Warty Poznań: Myślę, że jedno i drugie. Cieszę się, że tutaj mogę się dalej rozwijać. Mam też duży sentyment do tego klubu. Dlatego właśnie podpisałem nową umowę.

Czy w wypadku spadku Zielonych masz opcję rozwiązania kontraktu?
Nie, nie ma takie zapisu. 

Warta to twój pierwszy klub. To tu w wieku 8 lat stawiałeś pierwsze piłkarskie kroki. Podobno to był wybór twojego taty.
To prawda. To tata zapisał mnie do Warty i to z nim przyszedłem na pierwszy trening. Tata od zawsze był kibicem Warty. Grał też w drużynach młodzieżowych tego klubu. To dlatego, gdy miał mnie gdzieś zapisać, wybrał Zielonych.

Wymarzył sobie karierę syna w ukochanym klubie.
Możliwe. Pewnie jak zaprowadzał mnie na pierwszy trening, nie przypuszczał, że zadebiutuję z Wartą w ekstraklasie. Wiem, że jest z tego faktu dumny.

Od razu chciałeś zostać bramkarzem?
Na pierwszych treningach nie grałem wcale na bramce. Wtedy jako dzieciak, nie miałem określonej pozycji na boisku. Każdy z nas był próbowany na różnych pozycjach. Zmienialiśmy się też na bramce. Później przyszły turnieje i okazało się, że raz stanąłem między słupkami i tak już zostało.

Twoim bramkarskim autorytetem był podobno Artur Boruc. Jak na Poznaniaka wskazanie na idola bramkarza kojarzonego jednoznacznie z Legią jest dość kontrowersyjne. 
Artur swoimi umiejętnościami zauroczył mnie, gdy fenomenalnie bronił na Euro 2008. Zupełnie nie kojarzyłem go z grą dla Legii.

Autorytet piłkarski znam, a kto jest twoim autorytetem w życiu?
Mój tata. On bardzo dobrze zna się na piłce. Często o niej rozmawiamy. Tata mnie rozumie, mam z nim bardzo dobry kontakt i gdy pojawiają się jakieś problemy zawsze jest w stanie mi pomóc. 

Zanim zapytam cię o obecną grę w Warcie, wróćmy do pierwszych 6 sezonów w Warcie. Jako 16-latek miałeś testy w Leicester i Ipswich Town. Dlaczego wtedy nie udało ci się zaczepić w Anglii?
Testy w Anglii wspominam bardzo miło. To było naprawdę fajne przeżycie. Bardzo mi się tam podobało. Zobaczyłem tam zupełnie inną piłkę, niż tu w Polsce. Poziom tam był o wiele wyższy niż u nas. I żeby tam zaistnieć trzeba było być dwa razy lepszym niż Anglik. Wtedy byłem jeszcze za słaby, żeby rywalizować z tamtymi zawodnikami, którzy byli mam wrażenie trzy kroki przede mną. 

To był też czas, gdy łapałeś się do kadry U17, a później U19. Któryś z 6 meczów z orzełkiem na piersi wspominasz w sposób szczególny?
Był taki mecz. To był sparing przed eliminacjami do Mistrzostw Europy U17. Graliśmy wtedy z Francją i wygraliśmy 1:0. Pamiętam, że Francja miała wtedy bardzo mocny i wyrośnięty skład, nawet zastanawialiśmy się czy na pewno mają po 17 lat.

Po 6 sezonach w Warcie przeniosłeś się do Szczecina, a potem do Legnicy. Jak wspominasz czas w Pogoni i w Miedzi?
Czas w jednym i w drugim klubie wspominam bardzo dobrze. W Pogoni dużo trenowałem z pierwszą drużyną, rozgrywałem też mecze w rezerwach. To było taki pierwszy poważny kontakt z seniorską piłką. W Miedzi była już typowa seniorska piłka, bo grałem w meczach pierwszego zespołu.

To dlaczego wróciłeś 3 lata temu do Warty?
Bo uznałem, że tutaj będę mieć najlepszą możliwość rozwoju i debiutu w ekstraklasie.

Od tamtego czasu rozegrałeś dla Zielonych 35 spotkań. Ale aż 20 w tym sezonie. W czym poprawiłeś się najbardziej?
Myślę, że nabrałem doświadczenia. A w przypadku pozycji bramkarza jest ono bardzo ważne. Ale w każdym aspekcie bramkarskiego rzemiosła zrobiłem mniejszy bądź większy progres.

A nad czym twoim zdaniem musisz jeszcze najbardziej popracować?
Jako młody zawodnik pracować muszę nad wszystkim, bo nie czuję się jeszcze w żaden sposób bramkarzem kompletnym. Gdybym miał wymienić tylko jeden element, to postawiłbym na grę na przedpolu. Tu mógłbym wejść na wyższy poziom. 

Jak radzisz sobie z przedmeczowym stresem?
Pierwsze mecze w ekstraklasie były owiane dozą tego stresu, nie powiem. Z czasem jednak ten stres staje się coraz mniejszy, a teraz czuję adrenalinę. 

Pytałem cię o bramkarskiego idola, ale nie pytałem cię o najlepszych bramkarzy PKO Ekstraklasy w tym sezonie. 
W tym sezonie bramkarzy, którzy pomagają swoim klubom jest naprawdę wiele. Jeśli miałbym wymienić trzech, to postawiłbym na bramkarza Śląska Wrocław Rafała Leszczyńskiego, bo imponuje mi tym, że dzięki niemu jego zespół wiele razy kończy mecz z czystym kontem, zapewnia Śląskowi wiele punktów. Bardzo swojemu zespołowi pomaga też Daniel Bielica z Górnika Zabrze. Jako trzeciego wskazałbym świeżego w ekstraklasie, ale z już ogromnym międzynarodowym doświadczeniem Rafała Gikiewicza z Widzewa Łódź. Od niego naprawdę wiele można się nauczyć. 

To zapytam cię o innego bramkarza – Adriana Lisa, z którym konkurujesz w Warcie Poznań. Jaki to człowiek?
Z Adrianem świetnie dogadujemy się nie tylko na boisku, ale i poza nim. Wiele już wspólnie w Warcie przeżyliśmy. Cenię go też za to, że od mojego debiutu w ekstraklasie w każdym meczu mocno mnie wspiera. Jesteśmy bardzo dobrym kolegami.

A z kim się najbardziej kumplujesz w szatni?
Mam taką grupkę, którą mocno się trzymamy. Oprócz mnie jest w niej Kajtek Szmyt, Maciej Żurawski, Konrad Matuszewski. Wcześniej był jeszcze Wiktor Pleśnierowicz, ale obecnie jest na wypożyczeniu w Polonii Warszawa.

Z tą ekipą mocno trzymałeś się w Turcji. Widziałem, że w czasie wolnym królowało uno. Wolisz grać w karty czy na konsoli?
Lubię i to i to. Jak jestem sam w domu, to wiadomo, że w karty nie gram, bo za pasjansem nie przepadam (śmiech). Wtedy wybieram konsolę i Battelfield’a lub Fortnite’a. 

Masz tatuaże. Dla ozdoby, czy znaczą dla ciebie coś więcej?
Mam wytatuowane m.in. imiona rodziców i sióstr. Dzięki temu czuję, że nie tylko podczas meczów są zawsze przy mnie.

Jesteś Poznaniakiem to zapytam cię o gwarę.
W domu się u mnie nią nie mówi, ale znam parę słów.

A lubisz jakieś wielkopolskie przysmaki?
Najbardziej chyba rogale świętomarcińskie. Trzeba z nimi uważać, bo są bardzo kaloryczne (śmiech).

Jędrzej Grobelny, fot. Klaudia Berda/Warta Poznań

 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama